Kosmetyki naturalne – moda czy świadoma pielęgnacja
Coraz częściej możemy spotkać się z pojęciem „kosmetyki naturalne”. To hasło jest używane czy raczej nadużywane przez większość firm. Dlatego warto przyjrzeć się bliżej temu zjawisku.
Zgodnie z Komitetem Ekspertów Produktów Kosmetycznych przy Komitecie Zdrowia Publicznego Rady Europy z 2000 roku kosmetyk naturalny „jest produktem mającym pielęgnować i upiększać za pomocą substancji naturalnych. Powinien być przyjazny dla skóry i środowiska, sprzyjający zdrowiu (…). Musi być otrzymywany ze składników pochodzenia naturalnego (roślinnego, zwierzęcego, mineralnego), które zostały pozyskane metodami mikrobiologicznymi, enzymatycznymi lub fizycznymi (np. tłoczenie, ekstrakcja, filtracja, destylacja, suszenie itp.).” Naturalność kosmetyków mogą potwierdzić również certyfikaty takie jak: ECOCERT, BDIH, SOIL ASSOCIATION, AIAB, NaTrue. Jednak na to patrzmy z przymrużenie oka, gdyż w dzisiejszym świecie wszystko da się kupić. Nawet certyfikat. Więc na co zwracać uwagę, by nie zostać wykiwanym?
Przede wszystkim na skład. Czytajmy etykiety. Bądźmy świadomi, co kupujemy. W naturalnych kosmetykach nie mogą pojawić się silikony, detergenty czy syntetyczne barwniki. Nie ma miejsca na parabeny i pochodne ropy naftowej. Mamy za to: olejki eteryczne, ziołowe ekstrakty, naturalne barwniki, emulgatory i emolienty, mleko, lanolinę itp. Główną zasadą kosmetyków naturalnych jest wspieranie pracy skóry w jej naturalnych funkcjach fizjologicznych, ale bez zakłócania rytmu jej odnowy. Ta pielęgnacja wspiera, a nie robi za nas wszystko. Efekt? Naturalna, promienna i zdrowa skóra. Potrzeba jednak na to trochę czasu. A z cierpliwością bywa różnie. Jednak pomimo tego, coraz więcej osób stawia na naturę i świadomą pielęgnację. Nie zraża ich cena czy krótki czas przydatności produktu (naturalne kosmetyki mają znacznie krótszy czas i wyższą cenę). Chcą być eko, chcą dbać o planetę i samych siebie. I nawet jeśli kieruje nimi tylko chęć bycia modnym – to nikomu tym nie szkodzą, a wręcz przeciwnie. Dbają o siebie i planetę. A ja to popieram.
5 powodów dla których warto sięgać po kosmetyki naturalne:
- Uniwersalne zastosowanie – rzadko kiedy można znaleźć podział na grupy. Większość kosmetyków naturalnych nadaje się do stosowania przez wszystkich, niezależnie od wieku czy płci.
- Brak szkodliwych składników i chemikaliów (tj. parabeny, formaldehydy, aluminium itp.)– decydując się na ten rodzaj pielęgnacji jesteśmy w stanie w znacznym stopniu ograniczyć kontakt z chemią. Badania wskazują, że każdego dnia człowiek ma styczność z 500-600 rodzajami chemikaliów. Warto wyeliminować je z pielęgnacji.
- Skuteczność w działaniu – dzięki naturalnym substancjom, ekologicznym uprawom i braku chemicznego przetworzenia, kosmetyki takie mają skuteczniejsze działanie (wspomagają naturalne procesy zachodzące w skórze człowieka)
- Bezpieczne w stosowaniu – większość z nich jest hipoalergiczna, na bazie naturalnych składników pochodzenia roślinnego. Składniki muszą być przebadane, a uprawy pochodzić z certyfikowanych źródeł ekologicznych
- Ochrona środowiska naturalnego i zwierząt – produkty naturalne nie są testowane na zwierzętach, do opakowań używa się surowców wtórnych, które nadają się do recyklingu, a sam proces powstawania kosmetyków idzie w myśl zasady Zero Waste
Czy w praktyce faktycznie są takie bezpieczne i skuteczne? Tak, chociaż efekty przychodzą po dłuższym czasie i regularnej pielęgnacji. Na przykładzie Vivetii wiem, że te kosmetyki to przyszłość koncernów kosmetycznych.
O firmie i asortymencie
Vivetia to polska firma kosmetyczna, która już od około 16 lat tworzy najwyższej jakości, naturalne
produkty do pielęgnacji twarzy i ciała. Produkty tej marki są nietestowane na zwierzętach, wegańskie (oprócz serum, które posiada ceramidy), bez parabenów i eco friendly. Zawierają co najmniej 95% składników naturalnych. Firma dba by cała produkcja odbywała się w sposób przyjazny dla środowiska i dokłada wszelkich starań by sprostać nawet największym wyzwaniom, jakie stawiają im klienci. „W naszych słoiczkach zamknęliśmy wartościowe składniki i chęć rozbudzenia w Tobie miłości do własnego ciała”. Główne wartości firmy to:
- Sumienność
- Partnerstwo
- Naturalność
- Przyjemność
- Self-care
Największą popularnością cieszy się seria malinowa – z niej wybrałam masło do ciała „Malina”. Natomiast drugim produktem był krem do twarzy „Kwitnący sad” o którym słyszałam wiele dobrego od kilku zaprzyjaźnionych blogerek. Jak wiecie, kremy do twarzy to u mnie loteria – albo się pokochamy albo znienawidzimy. Moja skóra żyje własnym życiem, jest typową babką, która ni z gruszki ni z pietruszki potrafi strzelić focha i obdarzyć mnie cudownie czerwoną wysypką. Ale nie poddaje się i jeśli jakaś firma ma kremy do twarzy – zawsze kupię na spróbowanie. Na szczęście przy tych produktach, wszystko poszło gładko. Jak po maśle. :D
Masło do ciała jest z tych, co by się chciało jeść łyżeczką. Pachnie obłędnie i bardzo długo ten zapach utrzymuje się na skórze. Jest malinowo i słodko, ale nie dusząco. Mi ten zapach przypomina przetarte maliny, które dodaje do gorącej herbaty. Takie świeże, prosto z krzaczka. Gładka konsystencja świetnie rozprowadza się na skórze, nawilża i pozostawia ją aksamitnie gładką. Produkt zawiera w sobie masło shea, oleje (jojoba, ze słodkich migdałów, arganowy, z kiełków prszenicy i krokosza) oraz witaminę E. Dostępne jest w dwóch pojemnościach 30 ml oraz 120 ml.
Krem do twarzy to lato zamknięte w słoiczku. Kwiatowo-owocowy zapach otula skórę i zmysły. Ma bardzo delikatną konsystencje, nie pozostawia uczucia maski czy ściągnięcia, a wręcz przeciwnie – nawilża i odżywia skórę. Do stosowania rano i wieczorem. Fajnie zgrywa się z makijażem, także dla mnie to ogromny plus. Dostępny jest w dwóch pojemnościach 15 ml i 30 ml. Zawiera ekstrakty roślinne i owocowe oleje (z pestek winogron i żurawiny). Dobrze radzi sobie ze skórą skłonną do alergii i z AZS – u mnie nie wystąpiły żadne reakcje alergiczne. Zero wysypki, opuchlizny czy podrażnienia.
Podsumowując
Kosmetyki naturalne to przyszłość. To hit, to moda, która niesie z sobą wiele dobrego. Dbamy o siebie i planetę. Unikamy szkodliwych substancji, jesteśmy świadomi swoich wyborów, a przy okazji wspieramy nasze środowisko. Cieszę się, że trafiłam na markę Vivetia, bo to dzięki niej bliżej poznałam temat kosmetyków naturalnych, to czym się charakteryzują i gdzie ich szukać. Ich malinowe mało znajduje się wysoko na liście moich ulubionych produktów, a krem do twarzy dołączył do zacnego grona (baaardzo wąskiego) produktów, które nie robią truskawki z mojej pyzatej mordki.
SPECJALNIE DLA WAS PRZYGOTOALIŚMY KOD RABATOWY WAŻDNY DO 10 SIERPNIA
NA HASŁO AWAKED20 MACIE 20% ZNIŻKI NA PRODUKTY MARKI VIVETIA